Lato i okres wakacyjny od lat kojarzą mi się z „traumą” wieku dziecięcego, jaką było zbieranie owoców na przetwory. Pamiętam, jak szczerze nienawidziłam tego zajęcia i uciekałam się do dosłownie WSZYSTKICH metod, by tego nie robić, jednak mama nie była tak naiwna i doskonale wyczuwała wszelkie próby kantowania ;). Z upływem lat sporo się zmieniło i zaczęłam dostrzegać zalety krótkich wypadów na działkę i teraz ja, typowy mieszczuch, z chęcią wyrywam się z bloku choć na parę godzin by… zbierać tak znienawidzone kiedyś czarne, czerwone i białe porzeczki, agrest i maliny :). Wszystkim znudzonym marketowymi cytrusami, bananami w okazyjnych cenach i pomidorami, które nie przypominają pomidorów ani z wyglądu, ani ze smaku, polecam te oto agrestowe muffinki – pachnące słońcem, wsią i wszystkim, co najlepsze w polskim lecie.
PS Przepis ten, zasięgnięty z tego adresu, idealnie sprawdza się też z porzeczkami wszelkiej maści.
Składniki na 12 sztuk:
- szklanka mleka
- szklanka oleju
- 2 jaja
- 2 szklanki mąki
- łyżka stołowa proszku do pieczenia
- szczypta soli
- pół szklanki cukru
- szklanka agrestu/porzeczek/wszystkiego innego, co macie pod ręką 🙂
- opcjonalnie: 15 g płatków migdałów do ozdoby
W oddzielnych naczyniach mieszamy składniki suche i składniki mokre (jajka roztrzepujemy trzepaczką), po czym składniki mokre wlewamy do suchych. Całość mieszamy niedbale, tylko do połączenia składników (grudki mile widziane). Dodajemy agrest; tak przygotowanym ciastem napełniamy gniazda formy do 1/2-2/3 wysokości, posypujemy po wierzchu migdałami (opcjonalnie). Muffinki pieczemy w 200 stopniach Celsjusza przez około 20-25 minut, do tzw. suchego patyczka.
Poniżej przykład tych samych muffinek z porzeczkami. Celowo nie podaję przepisu na znajdujący się na nich krem w amerykańskim stylu, bo był po prostu… niesmaczny – niesamowicie mdlący, słodko-tłusty, zupełnie nie odpowiadający polskim gustom.
Comments on: "Muffinki z agrestem" (1)
właśnie jadę na działkę i zerwę sobie agrest 😉